O zdrowotnych właściwościach tarniny dużo czytałam, ale nigdy nie udało mi się jej zdobyć. Będąc w tym roku na Węgrzech przekonałam się, że obfitość tych krzewów dziko rosnących w lasach i przy drogach jest ogromna, jako nalewkowy pasjonat nie przeszłam obok niej obojętnie i nazrywałam tyle na ile mi czas pozwolił. Owoce tarniny są bardzo cierpkie i kwaśne, powinno się je zbierać już przemrożone końcem listopada, moją są z końca października i dlatego sama zafundowałam im jednodniowe mrożenie w domu, aby straciły trochę swoją cierpkość. Tarnina zawiera całą gamę przeciwutleniaczy i garbników, działa zbawiennie na nasz układ trawienny, tak więc warto ją zabutelkować i cieszyć się z jej dobroczynnych walorów przez cały rok.
Składniki:
- 2 kg tarniny
- 2 litry spirytusu
- 500 ml wody
- 1.2 kg cukru
- 10-15 dag suszonych śliwek
- sok z 2 cytryn
- 2 laski wanilii
- kora cynamonu
- kilka goździków
Po śliwki i przyprawy warto zajrzeć na stronę Skworca.
1. Przemrożone owoce tarniny zalewamy spirytusem w dużym słoju, wierzch słoja przykrywamy gazą i odstawiamy na 6 tygodni do macerowania.
2. Po 6 tygodniach zlewamy spirytus z sokiem. Gotujemy wodę, studzimy, dodajemy cukier, mieszamy do rozpuszczenia i zalewamy słodkim syropem owoce tarniny, dodajemy śliwki, sok wyciśnięty z cytryn, rozcięte laski wanilii oraz przyprawy. Mieszamy i odstawiamy na 2-3 dni, codziennie mieszamy i lekko uciskamy owoce aby oddały resztę soku.
3. Po trzech dniach odcedzamy owoce przez gazę, powstały sok łączymy z wcześniej odstawionym spirytusem, mieszamy i przelewamy do szklanych butelek. Tarninówka powinna odstać chociaż 3 miesiące, ale prawdziwej klarowności i smaku nabierze dopiero po roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz