Wschód słońca na Kordowcu, 10-11.09.2016r


Ciągnie mnie w góry jak wilka do lasu, latka lecą a pasja trwa, to chyba nieuchronnie prowadzi do górskiego włóczykijstwa. Niespiesznie tak wędrując w gronie rodziny i bliskich dotarliśmy do Chaty na Kodrowcu, która ma specjalnie miejsce w moim sercu.  Zatęsknieni już trochę za Gazdą, łąkami, widokami i spokojem obsiadamy ognisko jak nocne ćmy lampę. Korzystamy z uroków i darów natury, serwując na późną kolację opieńki z jajem i kompot z gruszek ciapanych nocą przy lampce na czole....jest dobrze.... O świcie maszeruję przed chatę żeby złapać wschód słońca i nacieszyć się ciszą, potem zaszywam się na jeżynowej polanie żeby to babie lato i jeżyny zamknąć w słoikach... Szczęście ma wiele wymiarów.....





O świcie....







0 komentarze :